Sunday 9 March 2014

Chleb domowej roboty

Zachecam wszystkich do pieczenia chleba : )
Taki chlebek jest o wiele zdrowszy niz ten obecnie serwowany nam w sklepach.
Jakis czas temu zaczelam uwaznie czytac rowniez etykiety na chlebach - wczesniej tego nie robilam, poniewaz coz niezdrowego, chemicznego, toksycznego moze byc w chlebie?
Jakie bylo moje zdziwienie gdy na etykiecie jednego z chlebow przeczytalam: platki ziemniaczane, skrobia (moze byc modyfikowana), karmel - do zabarwienia chleba razowego. Oczywiscie aby taki chleb byl bardziej dla piekarni wydajny, bo to przeciez biznes jest, laduje sie rozne chemiczne spulchniacze.

A oto co dodaje sie do chlebow:
E 282 - polepszacz antypleśniowy, dzięki niemu chleb leży i leży i nic mu nie jest - dokładna nazwa to propionian wapnia, stosowany celem zapobiegania rozwijaniu się grzybów w żywności, może przyczyniać się do powstawania problemów behawioralnych, trudności w nauce, astmy, podrażnień żołądka lub migren. Uczulenie na propioniany pojawia się wraz z uczuleniem na inne chemikalia. Dziś jednak, jak podkreślają naukowcy zbyt wcześnie jeszcze byśmy mogli mówić o tym co dokładnie może spowodować środek o tajemniczym początku E, skutki działania takich polepszaczy poznamy dopiero za kilka pokoleń. Wtedy jednak nie będziemy już mogli cofnąć zmian genetycznych, jakie nastąpią w naszych organizmach.

E 471 - emulgator lub mieszanki spulchniające nadające ciastu na chleb jednolitą konsystencję - mono- i di glicerydy kwasów tłuszczowych - zakazane od kilkudziesięciu lat z uwagi na szkodliwe działanie rakotwórcze. Przy ich produkcji stosuje się głównie tłuszcze roślinne, chociaż bywa, że korzysta się także z tłuszczów zwierzęcych (o tym jednak informację posiada tylko sam producent). Czyli nawet jedząc chlebek nie mamy pewności, czy jest Wege? Ohyda. Również podejrzewane o działanie rakotwórcze.


 E 300 - kwas askorbinowy, przeciwutleniacz, środek do przetwarzania mąki, syntetycznie wytwarzana substancja o aktywności witaminy C, ze względów technologicznych coraz częściej stosowana w przemyśle spożywczym, może przyczyniać się do powstawania kamieni moczowych w nerkach i pęcherzu.

E 330 - znany jako kwas cytrynowy, zamiast symbolu E 330 wielu producentów na swoich opakowaniach pisze: regulator kwasowości, emulgator, stabilizator lub przeciwutleniacz. zapobiega reakcjom chemicznym i enzymatycznym utleniania, powodującym zmiany barwy, stabilności, konsystencji lub wyglądu produktu np. ciemnieniu, brunatnieniu obieranych owoców i warzyw. Nadaje przyjemnie kwaśny smak produktom. Oczywiście o możliwym działaniu rakotwórczym.


 E 322 - lecytyna, emulgator, przeciwutleniacz, nośnik. Substancja tłuszczowa pozyskiwana z żółtka jaja kurzego, tkanki nerwowej zwierząt, krwi lub innych zwierzęcych tkanek, przy bardziej świadomym producencie pozyskiwana z nasion soi, oleju sojowego, słonecznikowego lub rzepakowego. Ogólnie uważana za nieszkodliwą. (?)

E 472e
- estry kwasu mono- i diacetylowinowego - zakazane od kilkudziesięciu lat z uwagi na szkodliwe działanie rakotwórcze, innych danych brak z uwagi na niewystarczającą dokumentację dotyczącą tego syntetyku. Wiadomym jest, że pozyskuje się je z tłuszczów zwierzęcych i roślinnych.


 Do tych dodatków z listy konserwantów dodajmy sobie jeszcze: bułkę tartą, gips, sproszkowane krowie rogi, świńską szczecinę, ścinki kopyt świni lub krowy czy kreatynę z ludzkich włosów, kupowanych od zakładów fryzjerskich.( cytat za: Chleb - smacznie nie zawsze znaczy zdrowo. )

Obrzydliwe prawda? Dlatego ja jak najczesciej staram sie piec sama swoj chleb, bo coz tam w nim jest? Ano maka, drozdze, woda, olej i.....tyle : )

Osobiscie testowalam kilka przepisow na chleb az wybralam optymalny dla mnie przepis i moim zdaniem najpyszniejszy chlebek z niego wychodzi.
Przepis znalazlam na tej stronie: http://smakowitychleb.pl/chleb-zytni/

SKLADNIKI:
450 gram maki zytniej (UWAGA: zanim kupicie make, sprawdzcie jej ....sklad. Oprocz maki mozecie tam znalezc rozne dodatki jak polepszacze, spulchniacze itp. a wiec to wszystko chemiczne gowno, ktorego chcecie uniknac. Kiedy chcialam kupic make w Kauflandzie, ze zdziwieniem odkrylam, ze oprocz maki sa jeszcze i inne w.w. dodatki. Make odlozylam na polke.)
2 lyzeczki suszonych drozdzy (lub odpowiednia ilosc mokrych)
lyzeczka soli
lyzeczka oliwy
lyzeczka miodu naturalnego
300 ml letniej wody

WYKONANIE:
Do miski wsypujemy make, sol, drozdze (mozemy je najpierw rozpuscic w wodzie), oliwe, miod, wode. Wszystko mieszamy a potem zagniatamy ciasto przez ok. 10 minut. Blaszana forme smarujemy maslem roslinnym i wkladamy do niej wyrobione ciasto. Odstawiamy w cieplym miejscu do wyrosniecia. Dobrze jest przykryc forme folia kuchenna ale niezbyt "ciasno". Chodzi o to aby dac miejsce chlebu na wyrosniecie w gore. Kiedy chlebek wyrosnie, wkladamy do rozgrzanego piekarnika na ok. 220 stopni i pieczemy przez 30 minut. Najlepszym sposobem na sprawdzenie czy chlebek jest juz upieczony jest popukanie go od spodu. Jak wydaje gluchy, dudniacy dzwiek to znaczy, ze jest upieczony.

Smacznego : )
 Pieczcie swoje chleby!






 

Monday 24 February 2014

Hot cross buns, czyli angielskie drozdzoweczki z suszonymi owocami

Przepis na te buleczki znalazlam w miesieczniku Asda. W Anglii sa bardzo popularne, szczegolnie na swieta.
Przepis jest wegetarianski ale ja podam rowniez wersje weganska. Robilam po wegetariansku ale jestem przekonana, ze w wersji weganskiej rowniez sie sprawdzi, poniewaz wczesniej juz robilam buleczki drozdzowe weganskie: przepis >>TUTAJ





SKLADNIKI:
Na ciasto:
500 gram bialej maki chlebowej
1 lyzeczka zmielonego cynamonu
1 lyzeczka mixed spices ( w sklad tej mieszanki wchodza zmielone: cynamon 40%, koriander (nasiona) 38%, kminek, galka muszkatolowa 4%, imbir i rozdziki reszta ) - mozna sie tylko opierac na tej mieszance i samemu skomponowac bukiet zapachowy jaki nam odpowiada. Osobiscie uwazam, ze galki muszkatolowej powinno byc wiecej i nastepnym razem planuje zrobic taka mieszanke sama niz uzywac gotowej ze sklepu.
7 gram suchych drozdzy
75 gram cukru
ok. 150 gram suszonych owocow. Ja uzylam: zielone rodzynki, truskawki, borowki i czeresnie. Mozna spokojnie uzyc wiecej niz 150g.
250 ml mleka ( krowie lub roslinne )
50 gram masla roslinnego
1 duze jajko od kury z wolnego wybiegu lub 1 banan w wersji weganskiej

Na krzyzyki:
50 gram maki
4 lyzki wody
1 lyzka oleju
1 lyzka cukru pudru

Na polanie - glaze:
40 gram cukru
4 lyzki mleka


PRZYGOTOWANIE:
Mieszamy razem make, przyprawy, oraz szczypte soli, drozdze i suszone owoce. Mleko podgrzewamy, wrzucamy maslo i mieszamy az sie rozpusci. Wlewamy mleko i jajko/banana rozgniecionego do reszty. Uwaga: mleko musi byc letnie, nie za gorace aby nie zniszczyc drozdzy.
Wszystko razem mieszamy i ugniatamy/wyrabiamy przez ok. 10 minut, jak chleb. Odstawiamy na ok. godzine do wyrosniecia, az podwoi swoja objetosc.
Po wyrosnieciu dzielimy na 20 czesci ( mi wyszko 18 buleczek ) i formujemy okragle buleczki. Kladziemy na wysmarowana maslem blache i czekamy az wyrosna, podwoja swoja objetosc.

Rozgrzewamy piekarnik na 200 stopni. Przygotowujemy mase na krzyzyki: mieszamy make, olej, cukier i 4 lyzki wody. Rozcieramy na mase, wkladamy do rekawa plastikowego lub woreczka i rysujemy krzyzyki na buleczkach. Pasta jest dosyc gesta i mi sie woreczek rozwalil. Uzylam wiecej wody do pasty i niestety nie wyszlo tak jak powinno: te krzyzyki powinny utrzymac sie na ciescie a moje wsiakly w nie.

Buleczki pieczemy przez ok. 15 minut lub az beda brazowe. W moim przypadku juz byly gotowe po 10 minutach. Mozemy sprawdzic czy sa juz upieczone, pukajac od spodu w buleczke - powinien byc pusty/dudniacy dzwiek. Robimy glaze: podgrzewamy mleko i rozpuszczamy w nim cukier. Smarujemy buleczki zaraz po wyjeciu z pieca.

Smacznego : )
Buleczki mozemy jesc z maslem, z dzemem lub miodem albo bez niczego.


Friday 14 February 2014

Wegetarianska salatka z gotowanych buraczkow

Przepis ten znalazlam w comiesieczniku supermarketu Asda. Nie publikowalam przepisu wczesniej, poniewaz w skladzie jest ser feta. Kiedy bylam weganka to probowalam zastapic fete serem tofu ale nie zdawal jednak egzaminu jako zamiennik.
Salatka jest baaardzo zdrowa. Ja ja jem z tostami ale jezeli chcemy sie odchudzac to sama salatka bedzie znakomitym daniem lub przekaska.

( Edit: dawalam ten przepis w wersji weganskiej  >>TUTAJ  )

SKLADNIKI:
3 - 5 gotowanych buraczkow ( w zaleznosci od wielkosci )
3 lodygi selera naciowego
1 - 2 jablek ( w zaleznosci od wielkosci )
ser feta
nasiona slonecznika
SOS: lyzka miodu, lyzka oliwy, lyzka octu jablkowego. Mozna dodac pare kropel soku z cytryny. Ilosc skladnikow na sos podaje orientacyjnie - nalezy zrobic wg. swojego smaku.

WYKONANIE:
Ciachamy lodygi selera, buraczki i jablko. W miedzyczasie na patelni prazymy nasiona slonecznika - ja daje tyle nasion aby pokryly dno patelni. Robimy sos miksujac razem wszystkie skladniki. Dodajemy slonecznik, sos i na koncu ser feta ( ok. pol kostki ), wszystko mieszamy.
Smacznego : )




Sunday 9 February 2014

Placki slodko - pikantne ze slodkich ziemniakow

I po raz kolejny wymyslilam danie, kiedy nie chcialo mi sie wyjsc na zakupy ( za oknem zimno, wietrznie, deszczowo ). Jak zawsze w takim przypadku przegladnelam polki w szafkach kuchennych i w lodowce i wymyslilam placki slodko - pikantne z batatow, czyli slodkich ziemniakow.

SKLADNIKI:
3 duze bataty
4 male ziemniaki zwykle
1 ususzona papryczka chilli
jajko (dla wegan bez)
maka
garsc rodzynek
kurkuma
olej do smazenia

WYKONANIE:
Ziemniaki ( i te slodkie i zwykle ) pieczemy w skorce w piekarniku. Kiedy juz beda upieczone i troche przestygna, obieramy je ze skorki i mielimy w malakserze. Dodajemy troche maki, kurkume (ok. pol lyzeczki), jedno jajko i znowu wszystko razem miksujemy. Nie jestem w stanie podac dokladnie ilosc maki, poniewaz sypalam wprost z opakowania - maki ma byc tyle zeby masa byla dosyc gesta i trudno odpadala z lyzki (jednak nie moze byc zbyt gesta).
Dodajemy posiekana papryczke chilli i rodzynki ( ja uzylam zielonych ).
Smazymy na oleju pod przykryciem z obu stron az beda rumiano - brazowe.
Mozna podawac z jogurtem sojowym badz z krowiego mleka.






Smacznego : )


Saturday 25 January 2014

Weganski pasztet soczewicowy nie pieczony

Z reguly pasztety robi sie pieczone, jednak ja wyprobowalam pasztet, ktory zawsze wyjdzie i nie musi byc pieczony : )
(to w sumie wyszla taka pasta soczewicowa:)
Pomyslalam, ze skoro i tak soczewica do pasztetu musi byc ugotowana, to po co dodatkowo jeszcze ja piec i marnowac wszystkie pozostale witaminy i mikroelementy? A cebula i czosnek nie musza byc podsmazane - zdrowsze beda na surowo!

SKLADNIKI:
soczewica (jakikolwiek rodzaj)
platki owsiane
czosnek
sol, pieprz

WYKONANIE:
Soczewice gotujemy w osolonej wodzie. Kiedy juz sie zagotuje i wiekszoc wody zostanie wchlonieta, nie odlewamy nadmiaru wody (chyba, ze na poczatku wlalismy za duzo) i wszystko razem miksujemy. Dodajemy troche platkow owsianych - w zaleznosci od tego jak mokra jest masa, aby ja zagescic nieco. Dodajemy kilka zabkow czosnku, wycisnietych przez wyciskiwacz, doprawiamy do smaku sola i pieprzem i...gotowe : )

Smacznego!




Sunday 29 December 2013

Mince pies czyli angielskie, swiateczne babeczki z nadzieniem

Mince pies sa bardzo popularne w Anglii, szczegolnie na swieta bozego narodzenia.
Chcialam kupic je na swieta ale po przeczytaniu etykietek (sprawdzalam je w kilku sklepach) ze skladem, stwierdzilam, ze wole upiec babeczki sama - wyjdzie zdrowiej. We wszystkich babeczkach w skladzie znalazlam syrop fruktozowo-glukozowy (bardzo szkodliwy, powodujacy tycie i cukrzyce, produkowany z kukurydzy modyfikowanej genetycznie) oraz roznego rodzaju E - iles tam. Osobiscie jak widze, ze w skladzie jest E - iles tam to unikam takich produktow.

Przepis na ciasto znalazlam na stronie bbc: http://www.bbc.co.uk/food/recipes/mincepies_73207 a na nadzienie przepis znalazlam tutaj: http://www.bbc.co.uk/food/recipes/cranberrystuddedminc_90619
Niestety nie zauwazylam, ze w przepisie byla mowa o swiezych jak i o suszonych borowkach, wiec ja uzylam tylko suszonych.
Ciasto i nadzienie jest bardzo latwe do wykonania, nie wymaga duzo czasu i jest idealne do zrobienia w miedzyczasie swiatecznych porzadkow.

SKLADNIKI NA CIASTO:
200g maki
40g cukru
75g zmielonych migdalow
125g masla
1 duze jajko free range (czyli po polsku z wolnego wybiegu)
troszke mleka (roslinne lub zwierzece)

WYKONANIE:
Wszystkie skladniki (oprocz jajka) mieszamy w food procesorze. Mozemy uzyc rak do rozdrobnienia wszystkiego. Dodajemy jajko i zagniatamy ciasto. Formujemy je w kole i wkladamy w folii do lodowki na okolo godziny.
W miedzyczasie przygotowujemy nadzienie.

SKLADNIKI NA NADZIENIE:
75g ciemnego, brazowego cukru
60ml ruby port (mocne wino czerwone)
300g borowek (ja uzylam suszonych)
1 lyzeczka zmielonego cynamonu
1 lyzeczka zmielonych gozdzikow
1 lyzeczka zmielonego imbiru (suchego)
75g suszonych porzeczek
75g rodzynek (nie wiem czy sa dostepne w PL suszone porzeczki. Ja uzylam zamiast tego zielonych rodzynek)
 sok z 1 pomaranczy
skorka z polowki lub 1/3 pomaranczy (jak kto lubi. Dla mnie z polowki bylo za duzo)
25ml brandy
pol lyzeczki extraktu z wanilii (olejek/aromat. Ja uzylam za pierwszym razem 2 laski wanilii)
2 lyzki miodu

WYKONANIE:
W garnku rozpuscic cukier z porto. Dopuscic do delikatnego gotowania. Dodac wszystkie suszone owoce, zmielone przyprawy i skorke z pomaranczy. Gotowac na wolnym ogniu ok. 20 minut. Kiedy suszone owoce wchlona wiekszosc plynu, zestawiamy z ognia. Kiedy calosc delikatnie sie przestudzi, dodajemy brandy, olejek waniliowy i miod. Mieszamy wszystko dokladnie. Studzimy.

Po ok. godzinie wyciagamy ciasto z lodowki. Smarujemy forme na babeczki maslem (lub olejem, ja uzylam masla). Ciasto rozwalkowujemy, wycinamy odpowiedniej wielkosci kola, umiejscowiamy w formie, wypelniamy nadzieniem. Pozniej wycinamy mniejszy krag, nakladamy na wierzch, zaklejamy brzegi i wierzch smarujemy mlekiem. W przepisie pisza zeby zostawic mala przestrzen niezaklejona, ja robilam dziurki na wierzchu wykalaczka ale i tak niektore babeczki "eksplodowaly" i nadzienie gdzieniegdzie w malej ilosci wyplynelo. Forme z babeczkami wkladamy na ok. pol godziy do lodowki.
Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni i pieczemy ok. 20 minut lub tak dlugo az babeczki sie zarumienia.
Smacznego : )








Tuesday 1 October 2013

Slodko - pikantna potrawka z marchewki i butternut squash (dynia pizmowa)

Jesien sie zbliza, za oknem zimno, pochmurno... Kiedy zaczelam gotowac obiad naszlo mnie na zrobienie czegos slodko - rozgrzewajacego, czyli pikantnego. W Anglii jednym z bozonarodzeniowych dan sa warzywa korzenne ( slodkie ziemniaki, ziemniaki zwykle, marchewka i pietruszka ) na slodko. Ja zmodyfikowalam ten pomysl i zrobilam marchewke i butternut squosha na slodko z pikantnym twistem : )

SKLADNIKI:
Do potrawki:
pol dynii pizmowej
1 marchewka
2 male papryczki chilli
160 g swiezego szpinaku
2 male cebule
pare zabkow czosnku
maly por
kurkuma, imbir ( mielony ),
syrop klonowy ( mozna uzyc miodu lub innego syropu roslinnego )
olej do smazenia

Basmati ryz, sol
kotlety sojowe, kostka rosolowa warzywna, do panierki: maka i siemie lniane, olej do smazenia.


PRZYGOTOWANIE:
Zalewamy wrzatkiem siemie lniane, na panierke, moczymy kotlety sojowe w bardzo goracym rosole warzywnym, odcedzamy i odstawiamy na bok.
Ciachamy cebule, pora, czosnek i chilli. Podsmazamy cebule i pora. W miedzyczasie na tarce o duzych oczkach scieramy marchewke i dynie. Pozniej dodajemy chilli i czosnek a po chwili, aby aromat nie ulecial, dodajemy marchewke i dynie. Dusimy na malym ogniu. Nastawiamy ryz na gotowanie, solimy - wczesniej mozna go namoczyc - ugotuje sie szybciej.
Kiedy warzywa beda na wpol przeparowane, dodajemy przyprawy: kurkume i imbir oraz odrobine syropu lub miodu ( tak okolo lyzki ), mieszamy i dusimy dalej. Pod koniec duszenia dodajemy szpinak.
Smazymy kotlety sojowe.

I to wszystko. Mi bardzo smakowalo : )
Smacznego.



Sunday 29 September 2013

Kotlety z cukinii z surowka

Dzisiaj ( i dwa dni temu ) robilam kotlety z cukinii/kabaczka. Nie pamietam kiedy ostatnio jadlam to danie a znam je od kilkunastu lat! Ostatnio moja kreatywnosc dosyc kuleje pod wzgledem wymyslania: co dzisiaj na obiad? I nagle naszla mnie ochota na zapomniane placki/kotlety z kabaczka. Tak sie w nich rozsmakowalam, ze w ciagu 3 dni robilam ten sam obiad dwa razy, a dzisiaj zrobilam sobie nawet dokladke : )

SKLADNIKI:
2 wieksze kabaczki
do panierki: maka i siemie lniane
olej do smazenia
kurkuma, pieprz, sol do smaku
ziemniaczki mlode
pietruszka
oliwa
2 marchewki
kawalek selera korzennego
2 male jablka
sok z cytryny

WYKONANIE:
Gotujemy mlode/male ziemniaczki. Siemie lniane zalewamy wrzatkiem i odstawiamy na kilkanascie minut. W zalanym wrzatkiem siemieniu bedziemy moczyc plastry kabaczka - bedzie to nasz zamiennik jajka do panierki. Nie potrafie podac konkretnych ilosci wody i siemienia. Ponizej zobaczycie na zdjeciu jak u mnie to wyglada - to juz pare minut po zalaniu wrzatkiem, wiec siemie jest jakby napeczniale.



W miedzyczasie obieramy marchewke i seler. Kroimy kabaczka na plastry grubosci ok. 1cm. Maczamy w zalanym siemieniu, w mace i smazymy na zloty kolor. Na surowke: trzemy marchewki, seler i jablka, skrapiamy wszystko sokiem z cytryny. Kiedy ziemniaczki sie juz ugotuja, odcedzamy, polewamy odrobina oliwy, solimy i posypujemy swieza natka pietruszki. Kiedy kotleciki beda juz usmazone, posypujemy je sola, pieprzem i kurkuma.

Smacznego : )




Thursday 25 July 2013

Zdrowotne aspekty niejedzenia zwierzat.Czy weganizm jest zdrowy?

Jest jeszcze grono osob, ktorym weganie kojarza sie z niedozywionymi, anemicznymi, wychudzonymi postaciami. I zawsze pojawia sie pytanie ze strony miezozercow: A czy dieta weganska jest zdrowa?

Po pierwsze: weganizm to nie jest dieta. To, mozna powiedziec, styl zycia oparty na empatii, sercu, wrazliwosci i milosci do zwierzat. Miesozercy z reguly cierpia na brak albo wszystkich tych cech albo kilku. Maja bardzo bledne rozumienie milosci do zwierzat. Przeciez nie jeden jedzacy zabite zwierzeta powie: "Ja kocham zwierzeta. Mam psa i dwa koty". Podobnie mowi np. alkoholik bijacy regularnie swoja zone: "Ja ja bardzo kocham". Miesozercy cierpia na powazna dolegliwosc chorej duszy, mianowicie: szowinizm gatunkowy. "Kochaja" pieski czy kotki ale juz swinki czy krowki wpierdzielaja na obiad i nie maja z tym problemu. Jednak swiete oburzenie ich dopada kiedy slysza o tym, ze w Chinach jada sie psy.
No dobra, miesozercom wlasnie skoczylo cisnienie kiedy przeczytali tych pare powyzszych zdan. Teraz przejde do meritum posta o zdrowotnych aspektach weganizmu jakie zaobserwowalam u siebie po 5 miesiacach niejedzenia zabitych zwierzat i produktow pochodzenia zwierzecego.

DLA MNIE WEGANIZM JEST ZDROWY.

To moge stwierdzic na moim przykladzie. Wiem, ze zdaza sie iz osoby, ktore przechodza na wegetarianizm czy weganizm na zasadzie: "odrzucam mieso z talerza" a jedza nadal tak jak jadly (dieta miesozercow jest okropnie uboga i monotonna), popadaja w roznego rodzaju schorzenia i/lub choroby i niestety sa czesto brane jako niemalze sztandarowy przyklad tego, ze weganizm jest niezdrowy przez uradowanych miesozercow, ze oto maja jakis atut na nie. Tylko z reguly te osoby zabierajace sie do weganizmu bez odrobiny checi i wyobrazni aby gotowac, nie maja z weganizmem nic wspolnego i predzej czy pozniej na ich talerzu znowu wyladuje zabite zwierzatko.

Jak weganizm wplynal pozytywnie na moje zdrowie?

Po pierwsze: utrata wagi. Z prawie 61 kg po kilku miesiacach do 52,5 kg przy 164 cm wzrostu. I ta sama waga utrzymuje sie juz od 2 miesiecy - dalej nie chudne. Po prostu organizm wrocil do optymalnej dla mnie wagi.

Po drugie: zapomnialam co to znaczy zespol napiecia przedmiesiaczkowego na ktory notorycznie miesiac w miesiac zapadalam. Juz w rozpaczy mialam zaczac lykac tabletki antykoncepcyjne tylko po to aby sie tego cholernego syndromu PSM pozbyc. Obylo sie bez hormonow. Weganizm wystarczyl : )

Po trzecie: nie wiem co to takiego "zaparcia". Wyprozniam sie regularnie co dzien ( nawet czasami dwa razy dziennie )

Po czwarte: poprawil mi sie wzrok. Jeszcze w lutym bylam na badaniu wzroku z mysla o zakupie okularow. Teraz nawet przez mysl mi nie przejdzie, ze potrzebuje okularow. Dobrze widze rowniez w ciemnosci.

Po piate: mam duzo sily i energii, szybciej odpoczywam. Pracuje ciezko fizycznie i kiedys po pracy i miesnym obiedzie, do konca dnia bezmyslnie siedzialam przed telewizorem nie majac juz sily na nic innego. Teraz kiedy zmeczona wracam z pracy, siadam na pol godziny, przegryzajac orzeszki, i po tym czasie jestem juz tak wypoczeta, ze ide do kuchni robic obiad, czasami jeszcze nastawie pranie, pozmywam po obiedzie naczynia i cos upieke slodkiego. A jakis czas po obiedzie mam jeszcze sily na cwiczenia ( rozciagajace, na kregoslup, joga ).

Po szoste: jestem o wiele spokojniejsza i zrelaksowana. Nie jest tajemnica, ze miesozercy sa agresywni. Jedzac zdrowo i bez zabijania innych jestesmy o wiele spokojniejsi i optymistycznie nastawieni do siebie, swiata i innych.

To chyba tyle. Przynajmniej to mi teraz przyszlo do glowy. Jezeli pojawi sie jeszcze cos nowego, na pewno dam znac.

PS.
Po siodme: zapomnialam o zgadze : )  Kiedys zgage mialam kilka razy w tygodniu (nawet jak bylam wegetarianka) a teraz zgage miewam raz na kilka tygodni.

A Ty, miesozerco, jezeli czytasz ten tekst to przestan chowac sie za mechanizmy obronne, ktore nota bene sa takie same w chorobach uzaleznieniowych ( jedzenie miesa to uzaleznienie szkodliwe jak kazde inne ), przestan intelektualizowac, racjonalizowac, wysmiewac, atakowac i wyszukiwac wydumanych powodow dla ktorych niby mamy jesc zabite stworzenia, tylko otworz swoje serce, stan przed lustrem i przyznaj sie sam przed soba: "Jestem hipokryta". Twoje ego na pewno bedzie bardzo niezadowolone i zranione takim wyznaniem. Ale ego nie powinno kierowac Twoim zyciem. To serce powinno.

Pozdrawiam wszystkich Wegan : )



Zdjecie zapozyczone z kanalu na youtube:weganizm?


Thursday 18 July 2013

Jarmuz: zdrowszy i smaczniejszy od szpinaku : )

Dzisiaj oskubalam troche moj jarmuze z ogrodka i akurat uzbieralo sie na obiad dla dwoch.

SKLADNIKI:
jarmuz
2 duze pomidory (ja uzylam tzw. malinowych)
duza cebula
kilka zabkow czosnku
2 male papryczki chilli
serek tofu
natka pietruszki
swiezy tymianek
olej

PRZYGOTOWANIE:
Jarmuz obieramy z ogonkow, pluczemy pod biezaca woda i gotujemy w osolonej wodzie przez kilka minut az zmieknie. Odcedzamy i pozostawiamy do wystygniecia. W miedzyczasie gotujemy ziemniaczki oraz ciachamy pol cebuli do surowki i posypujemy sola. Ciachamy druga polowe cebuli i podsmazamy na oleju, kiedy cebula sie zeszkli dodajemy chilli i czosnek. Krotko wszystko razem smazymy i dodajemy jarmuz, ktory wczesniej, po wystygnieciu musimy pociac. Smazymy wszystko razem, dodajemy pol opakowania serka tofu, pokrojonego w kostke i dusimy na wolnym ogniu przez kilka-kilkanascie minut. Solimy do smaku. Kiedy ziemniaki sie zagotuja, odcedzamy je, gnieciemy i dodajemy troche oleju oraz listki swiezego tymianku. Ciachamy pomidory, dodajemy do wczesniej pocietej cebuli, solimy, pieprzymy i dodajemy swieza natke pietruszki.



Smacznego : )


Mrozona kawa i inne zimne,orzezwiajace napoje weganskie

Od dwoch tygodni zaczely sie na wyspach upaly. Aby orzezwic sie nieco po ciezkim dniu pracy, robie sobie rozne zimne, mrozone drinki, oczywiscie bezalkoholowe.

Pierwszy, moj ulubiony, to mrozona kawa.

PRZYGOTOWANIE:
W foremkach do kostek lodu mrozimy mleko sojowe oraz wode (2 foremki mleka i jedna wody). Zalewamy wrzatkiem 6 lyzeczek kawy mielonej i parzymy. Mozemy uzyc rozpuszczalnej ale ja wole naturalna, chociaz podejrzewam, ze rozpuszczalna moze dac nam mocniejszy aromat. Kawe zalewamy niewielka iloscia wody (ok. 1-2 cm ponad fusy). Po kilku minutach parzenia,przelewamy kawe (bez fusow) do miseczki i chlodzimy. Kiedy kawa jest juz schlodzona, wlewamy ja do blendera, wrzucamy kostki zmrozonego mleka i wody, dolewamy troche mleka sojowego (lub innego roslinnego), slodzimy do smaku i blendujemy na wysokich obrotach az lod zostanie rozkruszony. Wyjda nam z tego dwie wysokie szklanki pysznej, mrozonej kawy.





Drugi napoj jaki czesto robie to mrozone banany zmiksowane z kakao. 

PRZYGOTOWANIE:
Obrane ze skorki banany (w zaleznosci od wielkosci 2-4) wkladamy do woreczka i zamrazamy. Kiedy juz beda zamrozone "na kosc" kroimy je na grube plastry i wrzucamy do blendera, dodajemy troche mleka roslinnego, cukier do smaku i 2-3 lyzki kakao. Wszystko blendujemy na gladka mase.

Nastepny napoj to po prostu mrozone banany zmiksowane z kostkami lodu i mlekiem sojowym.

Kiedy mam ochote na sok z cytrusow, wowczas wyciskam sok z grejpfruta i pomaranczy, dodaje cukier i kostki lodu i wszystko razem blenduje.

Ogolnie podstawa w tego typu napojach to kostki lodu i mrozone mleko sojowe. Mozemy do tego dodawac co nam sie zapragnie : )
Smacznego orzezwienia. Brain freeze : )





Thursday 27 June 2013

CIASTECZKA OWSIANE

Lubie na deser "dopchac sie " po obiedzie czyms zdrowym i slodkim. Pomyslalam o ciasteczkach owsianych. Przegladnelam kilka przepisow w necie ale zaden nie przemawial do mnie, wiec wymyslilam przepis sama.

SKLADNIKI:
2-3 szklanki platkow owsianych
bakalie ( rozne orzechy, suszone owoce )
kawalki czekolady
syrop klonowy/miod/cukier/syrop z agawy
odrobina maki






WYKONANIE:
Platki zalewamy wrzatkiem. Zamiast wrzacej wody mozemy uzyc jakiegos mleka roslinnego. Wlewamy tylko tyle wody aby pokryla platki i czekamy az platki sie rozmocza. Kiedy platki beda mialy konsystencje bardzo gestej papki, dodajemy do nich bakalie, kawalki czekolady i wybrana slodycz, ja uzywalam syropu klonowego. Mozna dodac odrobine maki - ja pierwsze ciasteczka zrobilam bez maki i dla mnie byly ok ale moj chlopak upieral sie, ze maka powinna byc, wiec do drugich dodalam troszke maki.
Wszystkie skladniki dokladnie mieszamy. Blache do pieczenia wykladamy papierem do pieczenia, smarujemy olejem lub maslem. Formujemy ciasteczka i pieczemy w temperaturze ok. 180 stopni, ok. 20-25 minut. Aby ciasto nie lepilo nam sie do rak, rece musza byc zmoczone woda.

Pierwsze ciasteczka byly bez maki:







Drugie zrobilam z odrobina maki ale zapomnialam dodac slodkosci, wiec polalam je po wyciagnieciu z pieca syropem. Dodalam rowniez do ciasta kawalki czekolady i na wierzch:

:


WEGANSKIE DROZDZOWECZKI

Ostatnio moj piecyk cos szwankuje i zadne ciasta mi nie wychodza : ( oprocz  ( o dziwo ) ciast drozdzowych : )

Czesto sie slyszy, ze weganom brakuje witaminy B12 i ze powinnismy ja suplementowac. Ale nigdzie nie wspomina sie, ze przeciez drozdze sa bogate w witaminy z grupy B w tym B12!
Ja slucham swojego organizmu - on mi mowi czego akurat potrzebuje i musze przyznac, ze na buleczki drozdzowe calkiem czesto mam chec : )

Upodobalam sobie szczegolnie makowczyki oraz buleczki nadziewane masa jablkowa ( przepis dalej ).
Podstawowy przepis na ciasto znalazlam TUTAJ. Pominelam po prostu jajko. Przed wlozeniem do pieca, z wierzchu smaruje buleczki mlekiem sojowym.
Do makowczykow uzywam mak z puszki ale jak tylko zakupie maszynke do mielenia, to na pewno nadzienie makowe bede robila sama.





Drugie buleczki robie nadziewane masa jablkowa. Przepis na mase wymyslilam sama:

SKLADNIKI:
4-5 jablek
2 laski wanilii
cukier brazowy
mozna dodac cynamonu

PRZYGOTOWANIE:
Jablka podduszamy pod przykryciem z dodatkiem cukru, tak dlugo az zmiekna. Podczas duszenia dodajemy laski wanilii i cynamon ( ja robilam bez ale pozniej sobie pomyslalam, ze z cynamonem tez byloby dobre ). Nastepnie miksujemy blenderem.






Nie mialam pomyslu jak umiescic mase w buleczkach, wiec rozwalkowywalam ciasto na kwadraty i na srodek kladlam lyzeczke, dwie masy. Pozniej zalepialam tak, aby masa sie nie wydostala na zewnatrz. Pieczemy tyle samo co makowczyki.

Smacznego : )






Sunday 9 June 2013

Zjazd Grupy Bilderberg czerwiec 2013 Watford London

Przyznaje, ze wybralismy sie do Watford dosyc pozno. Pojechalismy w sobote po poludniu na przemowienie Davida Icke i Alexa Jonesa, z reszta jak wiekszosc ludzi, ktorzy chcieli po prostu posluchac na zywo obydwu panow. Kiedy przybylismy na miejsce ze zdziwieniem zobaczylam kolejke ok. 100 osob przed wejciem na pole. Zdziwilo mnie to, nie przypuszczalam, ze w ogole ktos bedzie kontrolowal osoby wchodzace na zielony teren. Zza drzew dochodzil glos przemawiajacego Alexa Jonesa, wiedzialam, ze na Davida juz sie spoznilismy : (
Zrezygnowana stanelam na koncu kolejki, gdy uslyszalam jak moj przyjaciel mowi: David wyszedl do ludzi! Ucieszylam sie, bo koniec koncow chociaz zobacze go na zywo : )
David powtorzyl kilka razy, ze jest sorry, ze nas nie wpuszczono na teren, ( na swojej stronie napisal: "I am so sorry for those that could not get in and equally sorry that the authorities in all their forms felt it necessary to treat loving, peaceful people with such contempt and disdain.").
W kilkunastu zdaniach strescil to o czym prawdopodobnie mowil wczesniej, odpowiedzial na kilka pytan, uscisnal kilka rak i odjechal. Widac, ze byl zmeczony, dzien wczesniej skarzyl sie na biegunke. Mam nadzieje,ze go nikt nie podtruwa.





Friday 3 May 2013

SOCZEWICA ZE SZPINAKIEM

Dzisiaj bylam taka glodna, ze nie zrobilam zdjecia zawartosci mojego talerza ale po posilku zrobilam zdjecie tytulowej potrawie. Soczewice ze szpinakiem jadlam ze starta swieza marchewka oraz z mlodymi ziemniaczkami polanymi oliwa z oliwek i posypanymi natka pietruszki.

SKLADNIKI:
duza garsc swiezego szpianku ( lub mrozonego )
1 -2 male pory 
pol papryczki chilli
3 - 5 zabkow czosnku
garsc soczewicy
pol kostki rosolowej weganskiej
olej do smazenia

PRZYGOTOWANIE:
Gotujemy soczewice w rosole weganskim a w miedzyczasie podsmazamy pory. Kiedy zmiekna dodajemy czosnek i chilli i chwilke podsmazamy aby przeszlo wszystko zapachami. Dodajemy szpinak i dalej smazymy tak dlugo az szpinak zmieknie i zmniejszy objetosc. Na koniec dodajemy soczewice, ktora odcedzamy z rosolu.
Podawac z marchewka starta i ziemniaczkami.